Czyli na tej stronie będziemy my. Chyba nie chciałabym zbytnio doprecyzowywać, co to znaczy MY. Chciałabym, żeby to byli wszyscy Ci, którym bliska jest przyjazna i nowoczesna edukacja. Wiem, że stron edukacyjnych jest sporo – ja też je śledzę, dają mi do myślenia, czytam polecane tam książki i artykuły, oglądam wykłady na TED.
Nie chcę być wyrocznią, nie czuję się autorytetem. Gdy słyszę słowa „autorytet edukacyjny”, to w głowie pojawia mi się postać jakiejś kobiety na traktorze, która z wysokości fotela w tym traktorze (fotel w traktorze. Matko) patrzy na tych, co w sianie na dole. Czyli nie. Zdecydowania nie. Nie autorytet.
Chciałabym razem z Wami na początku prześledzić kilka książek (czy mówi się pozycji książkowych? Jeny)
Jako specjalistka od METODY KLANZY chciałabym w najbliższym czasie (patrz: minutka, dzień, okamgnienie) podzielić się z Wami głównymi myślami z książki niezbyt chyba znanej szerszej edukacyjnej publiczności (od razu przepraszam, jeśli się mylę i wszyscy ją znacie).
Myślę o książce „O METODZIE KLANZY. Teoria i praktyka”.
Miało być krótko. Prawie mi się udało. To chyba tyle na dziś.
Trzymajmy się. Odpowiedzialnie w kontekście wiadomego wirusa. Bardzo odpowiedzialnie.
A w kontekście edukacyjnym trzymajmy się razem i myślmy. Myślmy nie tylko o tym, co będziemy robić z dziećmi w naszych przedszkolach i szkołach za czas jakiś oraz co możemy im wysłać do zrobienia online, ale także o tym, co możemy zrobić teraz ze swoim wnętrzem. Może je nieco przewietrzyć, może poprzestawiać krzesła i ławki w głowach oraz sprawdzić, co pod dywanikiem.
Trzymajmy się ciepło. I zdrowo oczywiście