#5 / O prezydencie Urugwaju

Co ma Emir Kusturica do edukacji? A konkretnie, wyreżyserowany przez niego film „El Pepe: Wyjątkowe życie”? No właściwie nic. Znaczy formalnie i literalnie 🙂

Ale momentami już tak zmęczona filmami i literaturą traktującą o edukacji jestem, że postanowiłam się zresetować – zresetować i skręcić umysł w mniej zawodowe dla mnie rejony. Wiele badań mówi o tym, że warto czasami zająć się czymś, co kompletnie nie leży w kręgu naszych zainteresowań, by mózg mógł poszaleć. Tak przynajmniej twierdzą neurobiolodzy („neurobiolog” – słowo, które brzmi tak profesjonalnie, że uwierzę we wszystko każdemu, kto się mianem neurobiologa szczyci 🙂

Znawczynią kina byłej Jugosławii oraz Serbii nie jestem, więc pomyślałam – bingo! Film o najbiedniejszym prezydencie świata z Urugwaju. To może odświeżyć mój mózg 🙂

I wiecie co? Dla mnie to o film… o edukacji jest (nie wiem, czy już się powinnam leczyć 🙂

 Oglądałam i myślałam, że można być człowiekiem tak prostym i skomplikowanym jednocześnie. Można widzieć świat z lotu ptaka, a za chwilę lądować twardo przy barakach dla samotnych matek z dziesiątką dzieci. Można rozumieć zjawiska skomplikowanych globalnych zmian i rozmawiać o nich ze zwykłymi ludźmi na ulicy. Można być romantykiem i poetą, a za chwilę zastanawiać się jak stworzyć telefon komórkowy z funkcją opróżniania pęcherza przy przeroście prostaty (jakkolwiek surrealistycznie to brzmi :). 

Dlaczego to dla mnie film edukacyjny? Może dlatego, że nie traktuje o edukacji wprost. Właściwie w ogóle nie traktuje o edukacji. Może dlatego, że pokazuje jak można zmieniać świat, będąc zdeterminowanym, wierzącym w ludzi człowiekiem? Człowiekiem biednym jak mysz kościelna. I do tego socjalistą w najczystszej postaci 🙂

A czym ujął mnie Kusturica jako reżyser? Sobą. Zagrał w nim siebie. Siebie siedzącego, zasłuchanego, właściwie niezadającego pytań. W tym braku pytań film płynie, myśli Pepe układają się w spójną całość, pytania są zbędne, bo nie ma potrzeby porządkowania myśli człowiekowi, który całe życie intensywnie myśli i działa (zdecydowanie nie w odwrotnej kolejności)

Chciałabym być choć trochę taka jak Kusturica… nieprzerywająca wypowiedzi innym ludziom, zasłuchana, niewyprzedająca cudzych myśli. Chciałabym być bardziej niewiedząca i czekająca na opowieści o tym, co ludziom dużym i małym w duszach gra.  

Chciałabym być Kusturicą przy małych dzieciach. Może one  powiedziałyby mi rzeczy, o których największym pedagogom się nie śniło.

Próbuję. Czasami mi wychodzi. W sumie rzadko. 

Kusturica mi uzmysłowił, że chciałabym być bardziej niewiedząca.

Świadomie niewiedząca i świadomie słuchająca.