Wtedy wydały mi się te słowa trochę patetyczne (choć kuzyn do patetycznych w ogóle nie należy. Za to do wolnych na pewno :). Znaczy w sensie człowieka wolnego wolnością, a nie powolnością:).
I co jeszcze mi się od razu wydało. No co?
Pewnie wiecie, bo w tę pułapkę myślową wpada wielu, którzy zaczynali się uczyć nowego języka, ale nigdy nie doszli powyżej poziomu A2 :).
Mianowicie:
– że do uczenia się języków, to trzeba mieć dryg
– że mam trochę za śmieszny PESEL do rozpoczynania nauki
– że nie mam dobrej pamięci do wkuwania słówek
– że nie mam czasu. (Wiadomo!)
– że jakoś da się żyć bez dobrej znajomości angielskiego, hiszpańskiego, czy francuskiego…
Serio?
No właśnie. No da się. I to nawet nie „jakoś”. Da się spokojnie, komfortowo, sensownie. W Polsce. No w końcu nikt Ci człowieku nie każe po zagranicy się obijać. A jak wyjedziesz, to jest przecież google translate, albo inna aplikacja w telefonie :). I zawsze można ze sobą zabrać kogoś, kto pomoże w komunikacji, jak się wyjedzie poza tę Polskę.
No.
I efekt braku postępu w nauce murowany – bo ten ktoś, staje się niezbędnym ogniwem z obco gadającym światem. Jaka to wolność i niezależność, jeśli musisz prosić o pomoc przy każdym kupnie bułki czy plasterka na odciski (bo chodzisz bez opamiętania dla spękanych pięt i wystającego drugiego palca (wiem, wiem – ma się arystokratyczne stopy 🙂
Więc uczę się tego obcego języka. Momentami ten obcy, to taki: Obcy. 8. pasażer „Nostromo”.
Ale jakoś daję radę. Może znajduję sobie wymówki. Może powinnam być już dalej, wyżej, mocniej… wiecie. Na pewno.
Powodów, dla których mogę się nie uczyć jest wiele.
Powodów, dla których mogę się uczyć – jeszcze więcej.
Ale W sumie dwa powody wystarczą – Wolność i Niezależność.
Może powinnam tę wolność i niezależność napisać z małych liter, bo jakichś spektakularnych sukcesów nie odnoszę. Ale jakieś jednak tak. Chodzę wieczorami po tych nie-polskich miastach i wioskach, siadam w knajpkach na kawę i wino, dowiaduję się od miejscowych, czego powinnam spróbować koniecznie, bo grzech nie spróbować.
Więc na pewno nie mogę tego nazwać porażką. O nie.
Serdecznie polecam Wam krótki film z TEDa – niecałe 11 minut, które dały mi nadzieję na tę upragnioną WOLNOŚĆ, a przynajmniej na progres.
https://www.ted.com/talks/lydia_machova_the_secrets_of_learning_a_new_language?language=pl#t-5469